27.11.2009

Zim.

Rah if kra'lo muat zak zap.
E ra xoihal witlatumata raiko fa.
Rah if kra'oma muat zo patt.
ZAUAT NIJRIO!

19.11.2009

Ramadan.

Wyskoczyli przez okno by ucieknąć przed następnym wystrzałem z czołgu, tylko po to by się pojawić na placu pełnym ludzi z kałasznikowymi i innymi niebezpiecznymi narzędziami.
-o no to teraz dałeś czadu.
-ta, w sam raz na kebab nie?
Krazy złapał się za głowę:
-ty nigdy się nie uczysz...
Tłum odwrócił się by zdziwić się na widok dwóch ludzi w pełnym uzbrojeniu amerykańskim. Wyciągnęli w ich stronę broń i zaczęli coś nawoływać, Somak nie mógł zrozumieć o co chodziło bo był bardziej zafascynowany liczebnością tłumu w tym miejscu "skąd się tylu ludzi tu wzięło?". Krazy ścisnął się za twarz dłonią:
-zamknij oczy idioto.
-ale to taki fajny tłum
-ZAMYKAJ!
-ok ok.
Odgłos wystrzeliwanej kuli.
Kiedy otworzyli wszystko było w niebieskiej poświacie a tłum jakby zamarzł w miejscu. Somak porzygał się, Krazy spojrzał na niego:
-Tyle razy już to robiłem, a ty jak dziecko.
-To nie tak, po prostu za dużo wypiłem zanim wyszliśmy na patrol.
-Ja po prostu nie mam siły do ciebie.
-Ej, no skąd miałem wiedzieć że to dzisiaj mieliśmy spacer?
-harmonogram masz na telefonie....
-oj, no nie mogło mi się zapomnieć?
-nie, nie mogło, jesteś w cholernej armii, tłuczku.
-o tam, a tobie śmierdzi z mordy i?
-wstawaj i idziemy, długo nie potrzymam, to mnie męczy wiesz?
-dobra.
Wstali i otrzepali się z kurzu, Somak podniósł Krazy'ego i razem poszli do następnego budynku i tam położyli się zmęczeni na dachu, cały tłum stał w miejscu....
-ok już?
-tak myślę.
I wtedy rozległ się odgłos wystrzeliwanych karabinów. Po paru sekundach słychać było, jak im się zdawało, odgłos głośnych przekleństw.
-ile mamy czasu myślisz?
-tak z minutę, więcej nie chyba.
Wtedy zobaczyli gościa w promieniach słońca, który się patrzył na nich.
-Hmmm to chyba niezbyt dobry moment na przechadzkę panowie.
Przerazili się i wyciągnęli swoje m-czwórki, siedząc na tyłkach próbowali ocenić sytuację. Jeśli on jest z nimi (a mówił po polsku) to lepiej nie strzelać, bo się zejdą z dołu ludzie, ale z drugiej strony, nie mieli pojęcia skąd się wziął ów typ.
-spokojnie, wyprowadzę was stąd.
Po czym zakreślił koło palcem wskazującym w powietrzu, a ono zaczęło marznąć na drzwiach, przez które dopiero weszli Somak z Krazy'm.
-A teraz panowie...
Teraz pokazał palcem w drugą stronę i pokazał się otwór....