-Katon, co jest?
-A nic, tak sobie piszę w zeszycie...
-Pokaż!
-Nie, co ty... to takie tam głupie pisanie wierszy, poza tym nie masz nic innego do roboty Jagger?
-hmm, w sumie przydałoby się wyczyścić glany...
Mamrotał coś jeszcze idąc do swojego namiotu, dając spokój, chociaż tymczasowy. Katon i tak wiedział, że powróci i będzie chciał zobaczyć co tam ma w "zeszycie". Zastanawiał się czy nie wrzucić jakiejś impertynenckiej pułapki do niego, ale jednak przemógł chęć zobaczenia sfrustrowanej miny Jaggera. Odłożył pisadło i poszedł zobaczyć długo wyczekiwany towar.
Na środku namiotu stała paleta z andargnitami, świecących niemal jak pryzmaty skałami, mieniąc się jak tęcza. Wiedział, jak zabójcza może być w skutkach i dobrym użyciu chociażby mały odłamek, a tu tego było przynajmniej z pół tony. Zastosowanie magii nie miało granic, ot choćby nie dawno wspominający żołnierz, który właśnie przed namiotem opowiadał, że widział faceta biegającego jak parkour'owiec, z tym że dużo szybciej niż normalny człowiek. "Taak... pamiętam, nazwali go Flash, bo przypominał tego komiksowego bohatera, ni cholery nie można było go zastrzelić...". Niewiele myśląc włączył monitor obsługujący przepływ energii. Na wyświetlaczu pojawiły się różne wykresy, z których niewiele rozumiał, natomiast zawsze patrzył na jeden dobrze mu znany. Był to wykres promieniotwórczości...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz