- Hey, Krazy..... KRAZY!
- Czego się drzesz? Leżę koło ciebie....
- Nie o to mi chodzi, kretynie. Powiedz mi co się właśnie stało?
- Szczerze mówiąc, jakoś nie chce mi się myśleć o tym.... A nawet jakby, jest o czym mówić? Jakiś gość mający problem z głową najwyraźniej posyła nas przez jakąś czarną dziurę tutaj, gdziekolwiek jesteśmy, a teraz ta małolata stojąca nad nami grożąca palcem. Nie spodziewałeś się takiego zakończenia dnia co?
- Yyyyy no co tu mówić, no raczej nie.
Założył ręce za siebie, relaksując się.
Dziewczyna nad nimi uderzyła otwartą dłonią w twarz Krazego.
- Nie jestem małolatą!
- I jeszcze nie wiadomo czemu bije....
Dostał drugi raz policzek.
- NO STARCZY JUŻ!
Powiedział stanowczym głosem Krazy.
- hmpf!
I odwróciła wzrok. Krazy teraz zaczął się jej przyglądać, ładna brunetka, w sam raz wzrost (nie widział dobrze, bo leżał), gęste rzęsy, usta lekko podłużne i ładnie zaokrąglony nos. Coś było z nią nie tak, choć Krazy nie mógł zauważyć o co chodzi. W końcu zauważył, że ma na piersiach naszyjnik z "kruszcem". "Skąd ona to ma?!" pomyślał i trząsnął swoim kompanem, żeby spojrzał.
Dziewczyna zauważyła, że Krazy strasznie się gapi na nią i spytała:
- Co wy robicie tutaj?
- Hah, a to dobre, w sumie mógłbym też się o to spytać... I przy okazji o to, gdzie jesteśmy.
Odparł Krazy.
- A może panowie najpierw by się przedstawili z łaski swojej?
- ekhm, wystarczy że będziesz mnie pamiętała, Jestem Krazy, a to mój kompan.
- A nazywa się?
- Nieważne, naprawdę bo i tak zapomnisz o nim szybko. Powiedz w końcu gdzie my jesteśmy i kim ty jesteś?
- Jestem Malia Ban'ru. A tu jest Crannagh panowie.
- Przepraszam, nie studiowałem geografii jakoś, to znaczy gdzie?
- Szkocja, moi mili.
Spojrzeli po siebie zdziwieni. Przed chwilą byli na bliskim wschodzie i mieli być rozstrzelani przez bandę jełopów, którzy jakimś cudem sami się jeszcze nie wybili, a teraz są gdzieś w Europie? "Co to za gość był?!" pomyślał Krazy. Kiedy się ocknął ze zdziwienia stwierdził oczywistą rzecz:
- Nic dziwnego, że po Polsku mówisz...
Pokazał na naszyjnik:
- Skąd to masz? O ile się mogę spytać, o łaskawa pani.
- Znalazłam w pobliżu rzeki, ale nie wiem czemu, mam dziwnie dobre sny po założeniu tego kamyka, ciekawe czemu.... Może wy mi powiecie, mili panowie?
Uśmiechnęła się w końcu po raz pierwszy od spotkania. Obaj komandosi spojrzeli po sobie i z nieznanego im powodu powiedzieli jej wszystko co wiedzieli na ten temat.... W końcu sami mieli pancerze z tego materiału....