25.03.2010

Anime: Cobra The Animation.

Chciałem się podzielić moimi odczuciami na temat anime Cobry i myślę, że jest to naprawdę inna kreskówka. Choć jest to bardziej zbiór przygód, niż ciąg fabularny, to jednak widzę w nim bardzo duży potencjał. Pirat Cobra, którego głowa jest warta planety, jest głównym bohaterem i przypomina bardzo James'a Bonda (nawet ma swój ulubiony drink jak wspomniany), jest ciągle zamieszany w jakieś kryminały, które nie stronią od kobiet w rolach głównych. Spotykamy tu różne rasy, dowcip jakby to powiedzieć "elegancki", wystarczająco dużo akcji jak na jeden epizod, no i ta retro rysa jest świetna. O różnorodność tutaj łatwo, kopara NIE może NIE opaść, jak się dowiadujesz, że ksiądz, który chciał tylko odnowić wiarę, okazuje się cyborgiem zabijającym kompanów by zdobyć złoto. Kobieta mająca 2 świadomości, w jednej zabija wszystkich, a w drugiej jest normalną osobą, próbującą się zabić z tego powodu, ale nigdy nie zdąża. Muzyka w openingu jest bardzo stylizowana na lata 70-te i futurystyczna w akcji, obie ładnie się komponują tworząc mozaikę wchodzącą w ucho.
Krótko, polecam.

Z cyklu niedoceniane 1


Tak sobie pomyślałem, że zacznę taki cykl poświęcony grom, które ujrzały światło dzienne, ale chyba z jaskini na poziomie 10 km wgłąb (czyli tak naprawdę nie widziały). Pierwszą grą, jaką chciałem zapuścić w te wody jest Warhammer: Dark Omen. Poziom hardkorowości tego szitu oceniam na 6 (na możliwe szkolne 6). To co się odczynia tam przechodzi ludzkie pojęcie. Latające meteory niszczące pół wojska, zasadzki z udziałem dziesiątek zombie, wampiry zdolne solować twoje najlepsze oddziały, to wszystko jest po prostu nie do ogarnięcia. Zacznę od fabuły, która może być dosyć prosta z pozoru (astrologiczne zaćmienie księżyca, które nastąpiło po tysiącu latach obudziło nieumarłego króla), ale już widzimy po raz pierwszy questy poboczne, gdzie możemy pomagać choćby krasnoludom, którzy chcą przejść przez przełęcz (a tak naprawdę ponapie.... z nieumarłymi) i dzięki temu uzyskać oddział małych kosiarzy u naszego boku później.
Co do hardkoru. Lecące kule armatnie mogą skosić WSZYSTKO w linii strzału, a jeśli wybuchną w środku oddziału to nie ma co zbierać (nawet zombie zaczyna uciekać w panice), powodując nieziemskie doznanie. Satysfakcja równia miła płynie, gdy mamy do dyspozycji oddział weteranów, którzy już nasiepali się do ostatniego poziomu i nie można go dosłownie zniszczyć za pomocą 5 oddziałów, nawet mumii, potrafiących naprawdę długo żyć. Magowie, rzucający ogniste kule kunsztownie rozbijające kolejne rzesze nieumarłych spalając ich do cna przy akompaniamencie pięknych dźwięków, pogłębiających twój uśmiech. Co tu dużo mówić, trza to zobaczyć! No i ta scena, gdy armia się zbliża do piramid, gdzie miałeś się zmierzyć z ostatecznym bossem, mniam (teraz może aż tak nie powala). Więcej nie trzeba raczej dodawać, po prostu trzeba spróbować.
A i jeszcze jedno, świetna sprawa była, gdy "napinałeś mięsień". Polega to na tym że trzeba wciskać szybko przycisk, by zwiększyć morale/damage/obronę bijącego się właśnie oddziału (jest w filmiku pokazane)

Supreme Commander 2: jaki szit.

Ostatnio grałem w tą oto grę i naciąłem się sam na tę myśl....
Zero hardkorowości i czysty sentencjonalny causal ;/ W pierwszej części jak puściłeś pancernik w pobliże bazy wroga (czytaj dobre 5 km dalej, gdzie nic go nie ruszy) to zaczynał takie oblężenie, że drugi commander się składał w pół. Tam, gdzie była artyleria (która z jednej strony mapy ściągała muchę w drugiej i przy okazji pół bazy) teraz strzela to coś na pół kilometra może.... nawet jako eksperyment (czyli te największe madafaka konstrukcje) strzela do sąsiedniej bazy jedynie.... Pozmieniali ciężką do ogarnięcia (i zarazem satysfakcjonującą) ekonomię, w standardowy burżuazyjny - przynieś peonie jeszcze tylko te 10 drewna i w końcu zbuduję budynek. Ci goście zamiast powtórzyć jedynkę z systemem dowództwa z dwójki (znanego też z command & conquer), gdzie za niszczenie można było wymienić na jakieś aspekty, to wzięli zmienili to po prostu w C&C.... Co za badziewie. Niewarte nawet grania w demo. A szkoda. Następny sequel, który nie dorównuje podstawce. Nie tędy droga, panowie.

16.03.2010

Hmm?

Od teraz będę bardziej twórczy i będę mówił to co myślę (tak przynajmniej myślę).
Nom.
To póki co starczy.